W kuluarach w pracy mówią, że idę do zakonu :> Serio.
I pytają kiedy znajdę sobie męża.
Poważnie?
Mam 26 (jeszcze) lat. No kurde! Wiem już co czuła Bridget Jones kiedy zadawano jej to pytanie aż do wieku trzydziestu-kilku lat.
No na Boga!
Czy ludzie nie mają wyczucia? Czy nie wiedzą, że zadawanie takich pytań jest niestosowne i przykre równie mocno, co dopytywanie się:
- kiedy w końcu będzie dziecko?
- to kiedy idziesz na emeryturę?
- nie czujesz się staro w swoim wieku?
No naprawdę, znaleźć sobie przyzwoitego chłopa nie jest łatwo. Wszyscy w moim wieku albo w związkach, albo zaręczeni, żona lub dzieci. To, co zostało to odpadki radio-aktywne (no serio, wiecie o czym mowie - o osobnikach ktore nie nadają się na stałe związki), albo osobniki po rozstaniach, poranione, jeszcze-nie-gotowe. A wszystko to okraszone grupą nie pasuje/niepodoba sie/ cycki za male/ za glupia/ brzydki/ ma złe priorytety.
No igła w stogu siana.
I jeśli naprawdę kiedyś przyjdzie Wam na myśl zadać tego typu pytanie - pomyślcie wpierw: czy tej osoby nie dręczy może uczucie samotności lub smutku w związku z tą sytuacja?
Czasem to jest nie tylko niesmaczne, ale i po prostu przykre.
Swoją drogą, z ciekawości założyłam konto na e-Darling. Olaboga! Co ja robię?! :D